Problemy zdrowotno-estetyczne a masaż. Część II

Pytania z korespondencji:
1. Często pan pisał o różnicy w dostosowaniu masażu do konkretnych potrzeb, mam więc pytanie. Dosyć intensywnie dosłownie uczęszczałam na masaże. Spodziewając się poprawy stanu skóry. Masaże były silnie wykonywane w sumie czasem nieprzyjemne i trochę bolesne. W rezultacie zmniejszyły się obwody zwłaszcza w środku ud. Obwód i nad kolanami. Ale nie mogę tego ogarnąć, bo uzyskałam zmniejszenie obwodów tkanki tłuszczowej, co jest fajne, ale stan skóry pod kątem widocznego cellulitu nie polepszył się. Może pan to jakoś wytłumaczyć laikowi?
2. Korzystałam z różnych urządzeń oraz masaży antycellulitowych takich siłowych dosyć, wykonywanych też bańką i niewiele uzyskałam jeśli chodzi o konkretne efekty. Mam bardzo stresującą pracę, duże napięcie, podróże. Więc zaczęłam regularnie korzystać z masaży, ale już raczej relaksacyjnych, trochę też pod kątem napięć w okolicach miednicy i ud. Masażysta dosyć sporo uwagi poświęcał także stopom i łydkom, odpływałam więc. To było trochę dziwne bo czułam jakby on wykonywał masaż i czasem nie wiem jak to nazwać, też ćwiczył. Dowiedziałam się że to jakiś Masaż Bodywork, z tego co kojarzę. Ku mojemu zdziwieniu zaczął się poprawiać stan skóry pod kątem cellulitu. To moje obserwacje, bez sugestii. Obecnie mieszkam w innej miejscowości i nie bardzo mogę znaleźć osobę o podobnym podejściu. Mam zawód medyczny, sporo czytam na te tematy, czy może mi to pan jakoś bliżej wyjaśnić? (…) .

Ad 1. Modelowanie miejsc gdzie jest gdzieniegdzie trochę więcej tkanki tłuszczowej, a zmiany określane jako cellulit, są dosyć często widoczne razem, ale przeważa jeden problem. To nie są te same problemy. Bywa że są osoby nawet z pewną nadwagą, a nie mają problemów z cellulitem, ale jest też odwrotnie. Nawet u bardzo szczupłych osób cellulit na ograniczonych powierzchniach bywa bardziej widoczny niż u kobiet o powiedzmy sobie średniej budowie. To częste mylenie pojęć, właściwego cellulitu z lokalną akumulacją tkanki tłuszczowej. Dlatego zdarza się, iż po serii zabiegów mogą być widoczne i wymierne (pomiary) zmniejszone obwody, a niekoniecznie polepszy się stan skóry. Masaż antycellulitowy ma niewiele wspólnego z silnym masażem, doprowadzającym do przekrwienia. Raczej potrzebne są regularne masaże, bardzo precyzyjne i skupione bardziej na poziomie skóry niż docelowo na mięśniach. Poza tym wykonywane w odpowiednich ułożeniach, skupione na wybranych partiach skóry. Trudno to opisać w prosty sposób, ale zmagamy się z pewnymi mitami wokół tematu.

Ad 2. Proszę się nie dziwić, iż więcej uzyskuje się poprzez regularne, jak to nazwano relaksacyjne masaże. Profesjonalny masaż relaksacyjny to dosyć obszerny worek, do którego pakuje się różne techniki, metody, podejścia. Czasem element relaksacji potrzebny jest do właściwej terapii tkanek miękkich. To co pani opisuje to opracowanie znane jako Integracyjny Masaż Body Work. Dlaczego znane mi, chyba nie ma potrzeby tłumaczyć. Choć masażu u pani nie był wykonywany pod kątem cellulitu, zauważyła pani poprawę z uwagi na regularność sesji, a nie ich intensywność. Nie jest pani absolutnie wyjątkiem. Fakt w tym opracowaniu stosuje się nie tyle ćwiczenia co elementy ruchu i czasem „pozycjonowanie”, co też eksponuje pewne partie ciała poddane akurat bądź dosłownie masażowi, bądź wykonuje się miękko, bezboleśnie rozciąganie w okolicach bioder, łydek, okolicy ud rodzaj manipulacji napiętymi tkankami wykonuje się to w fazie ruchu. To są elementy pracy z ciałem oraz tzw. praca na powięzi, tyle że wykonywana w celach profilaktyczno-relaksacyjnych.

Uelastyczniona powieź polepsza pośrednio krążenie, zwłaszcza jeśli były to napięte strefy poniżej jej. A „pulsujące” (tu chodzi o uelastycznione, rozciągające się) tkanki stymulują przepływ limfy zwłaszcza jeśli są to mikroogniska, niewielkie obrzęki na ograniczonej powierzchni. Inaczej mówiąc, jeśli rozluźnimy i uelastycznimy tkanki poprawia się przepływ nie tylko krążenie podstawowego ale i przepływ limfy. Jak wiadomo układ limfatyczny nie ma swojej pompy jak jest w przypadku układu krążenia. To tak jakby rozklejać tkanki które nie tyle utrudniają doprowadzenie dotlenionej krwi, ale przede wszystkim utrudniają odprowadzenie toksyn. Cellulit to rodzaj paniculopatii, czyli zmian na poziomie tkanki podskórnej, ale „defekty” estetyczne uwidaczniają się powierzchownie.

Rozluźnianie, masaż, pozwalają na przesuwanie się tkanek miękkich, różnych warstw względem siebie. Ufam, iż jako „medyk” zrozumie pani z tego co nieco. Staram się to tłumaczyć uniwersalnie, bo akurat ten blog nie jest kierowany do specjalistów, ale osób korzystających z zabiegów.

Można też sięgnąć po darmowy rozdział książki:

Kliknij, aby uzyskać dostęp Fragmenty-ksiazki-Dynamiczny-Masaz-Antycellulit.pdf

Tam nie jest opisywane opracowanie IMBW, ale to opcjonalna wersja DMA. Fragment natomiast przybliży pani/państwu poruszaną problematykę, interesującą panią.

Reasumując: To że ktoś korzysta regularnie z zabiegów relaksacyjnych, a uzyskuje polepszenie stanu skóry, nie jest niczym wyjątkowym. Pod warunkiem, iż zabieg wykonywany jest rozsądnie, tj. z odpowiednią miękkością i głębokością.

Proszę tego nie mylić z siłą i bolesnymi doświadczeniami. Zwłaszcza jeśli są problemy z pękającymi naczyniami, ograniczoną wiotkością skóry czy tendencjami do obrzęków. 

Bolesne masaże antycellulitowe to mit i chyba nie ma sensu z tym walczyć. Kto chce to zrozumie, a kto nie chce to nie, parafrazując Kubusia Puchatka.

(Wstawione pytania takie jak powyżej pojawiają się dosyć często. Tu dla celów wpisu, zostały nieco skrócone, także wypowiedzi autora dla łatwiejszego czytania). Zapraszam do lektury kolejnych wpisów i artykułów o podobnej tematyce. Autor.

Dodaj komentarz