Kiedy rozmawiamy z klientami o stylu życia, zdrowiu, w związku z ich siedzącą pozycją w pracy, czasem w długotrwałym stresie lub w stałych, wymuszonych wzorcach ruchowych, nie możemy posługiwać się uniwersalnymi rozwiązaniami. Potrzebne jest indywidualne podejście do ich potrzeb i oczekiwań, tak samo do metodyki zabiegu jak i do dodatkowego wyposażenia którym się posługujemy podczas tzw. zabiegów w praktyce mobilnej, czyli wykonywanych w terenie, w firmie, w domu.
Posługujemy się specjalnymi lub tradycyjnymi krzesłami do masażu, odpowiedniej konstrukcji matami, przystawkami do biurek, stołów. Czasem pracujemy na matach lub coraz częściej na lekkich, składanych stołach. Ponieważ zmieniają się przede wszystkim potrzeby i oczekiwania, metody także. Podstawowe pytanie:
– Co masz naprawdę do zaoferowania.
Resentyment. Kiedy David Palmer (najczęściej kojarzony jako popularyzator masażu na specjalnych krzesłach) promował swoje rozwiązania w połowie lat 80-tych XX w. miał zapewne zupełnie inne wizje, podobnie jak jego poprzednicy, niż mamy je dzisiaj. Poprzednicy, ponieważ to jest lista nazwisk wielu osób która wpłynęła na popularyzację takich terminów jak: Chair Massage, „On-Site Massage”, „Seated Massage”, „On-site massage” „Work-site massage” po tzw. „wellness korporacyjny”. Masaże firmowe, na siedząco, dla firm, itd. także polska lista tych terminów jest długa.
Pierwotne idee. W dobie rozwoju komputerów pod koniec lat 80-tych, zapatrywano się na profilaktykę z uwagi na dosyć stacjonarne, wymuszone, pozycyjne korzystanie z komputerów lub innych urządzeń biurowych, topornych jeszcze w obsłudze.
Także pierwsze jak to się dziś nazywa „eventy” miały miejsce nie tylko w firmach komputerowych, ale w plenerze szybko zaadaptowane zarówno przez sportowców jak podczas spotkań. Potem nastał czas prestiżowych zabiegów dla firm i rozwiązania te stały się raczej nurtem, niż jedną metodycznie i celową metodą. Czasem przybiera to groteskową postać, bo nie każdy praktyk się przyznaje gdzie przyszło mu rozkładać krzesełko do masażu, podczas integracyjno-motywacyjnych imprez. A szeroki zakres tego zagadnienia daleko wykracza poza niemal „hurtowe” 15 -20 minutowe masaże, promujące czasem bardziej gabinety niż samą ideę.
Kiedy na zaproszenie popularnej gazety pisałem w połowie lat 90-tych pierwszy artykuł na ten temat, był tam otwierający akapit, cytat: „Work-site to krótki, 15-20 minutowy masaż na krzesłach, nazywany nieco humorystycznie masażem firmowym. Wykonywany jest na siedząco, opcjonalnie poprzez ubranie, bez potrzeby stosowanie oliwek, itd. Ma cele profilaktyczno-relaksacyjne … (…) Kiedy artykuł pojawiał się później w Internecie, jedni mieli ubaw, że to fanaberia i kto się do tego przekona. Inni skrzętnie podłapali temat, nie siląc się nawet za bardzo na zmianę tekstu, kopiuj/wklej dopisz coś i po sprawie. Z perspektywy czasu to „zabawne” jak zmieniają się trendy, mody, ale i na szczęście potrzeby oraz przekonania. Podobnie było kiedy zaczęto rozmawiać o powięzi, na pracę z nią (choć metodyka jest bardzo urozmaicona) powołuje się dziś bardzo wielu.
Idea wykonywania takich zabiegów pojawiła się na początku przede wszystkim w ujęciu relaksacyjnym, a dopiero potem poważnie zaczęto ją traktować w terapii, trudno dziś w to uwierzyć. Wystarczy odszukać najstarsze internetowe artykuły i komentarze, jeśli ktoś ma czas. Ale tak w rzeczywistości są to przede wszystkim działania profilaktyczne.
Metodyka. Pierwsze metody bardziej przypominały pracę z zastosowaniem ucisków, manipulacji tkankami miękkimi, to dawało właśnie możliwość opcjonalnej pracy przez ubranie. Potem popularyzowano masaż na siedząco, uwalnianie powięziowe wybranych partii, masaże uciskowe, pracę z powięzią czy skupienie się na tkankach miękkich okołostawowo. Dziś metody są różne, ale przyświeca im jeden, podstawowy cel: zmniejszenie napięcia, wstępna relaksacja. Firmy pozwalające sobie czasem na stały pobyt masażystów lub fizjoterapeutów i korzystają nie tylko z relaksacji, profilaktyki, ale z zabiegów stricte terapeutycznych. Doradcy zaś, praktykują dodatkowo profilaktyczne ćwiczenia, zajęcia prozdrowotne, itp. ale już raczej pod hasłem: masaż i profilaktyka w miejscu pracy, czasem dla firm, ale już niekoniecznie w samych firmach.
Doświadczenia własne. Podczas pierwszych odwiedzin w firmach, od razu zorientowaliśmy się (z osobą współpracującą) że sam krótki masaż na siedząco to zbyt ograniczone zastosowanie. Praktyka miała na celu: wstępne spotkania, elementy zajęć prozdrowotnych, oczywiście same masaże, ale też i naukę automasażu. A kiedy na początku XXI wieku rozwijała się era laptopów, potem notebooków, zrozumieliśmy, iż profilaktyka związana z pracą przy komputerze musi zmienić samą metodykę jak i cele. Pojawił się bowiem problem przyzwyczajenia się w pracy, w podróży z laptopem na kolanach, precyzyjnej pracy nie tylko w oparciu o „myszkę”. Ponadto, nadwyrężanie i „dobijanie” kręgosłupów oraz oczu po pracy na grach komputerowych.
Klienci. Z usług korzystali nasi klienci w mobilnych (w terenie), przystosowanych gabinetach na terenie firm, także dwóch teatrów, w salonie samochodowym, zakładzie produkcyjnym, sieci handlowej, itd. Każda grupa zawodowa miała inne problemy, więc o uniwersalnych rozwiązaniach nie było już mowy.
Dziś jest także nieco inny „winowajca”, mianowicie smartfon, z którego korzystają już po kryjomu pod ławkami uczniowie na lekcjach, pochyleni, przeciążając kręgosłup. A w miejskiej komunikacji nie odrywają oczu czytelnicy od ekranów komórek jak i e-booków.
Więc czy dalej można korzystać z tych samych pierwowzorów od strony metodycznej zabiegów jak i pracy jedynie na krzesłach? Czy pani w firmie w kusej spódniczce siądzie okrakiem na siedzisku i położy głowę na podgłówku jeśli jest w pełnym makijażu?
Obecnie. Wielokrotnie gościłem w firmach z zabiegami na życzenie przekonanego do takich profilaktyczno-relaksacyjnych praktyk personelu. Przesilenie w firmie, długotrwałe projekty, gonitwa, silny stres. Czy ustalanie 2-3 zabiegów na godzinę, na szybko, coś by zmieniło? Absolutnie nie. Obecnie jest czas na inne rozwiązania, inną metodykę i sprzęt. Krótkie zabiegi na siedząco, to tylko namiastka możliwości zabiegów, sesji, bywa jednak iż jest to brama do większego zadbania o siebie, innej świadomości. Wybór jest większy.
Własny wybór. Bez sugerowania, od wielu lat, do wyboru było specjalne krzesło do masażu, lekki stół lub mata mobilna. Nie było dla mnie zaskoczeniem jeśli zdecydowana większość wybierała masaż lub sesję na stole. Bo ludzie rozumieją iż stres, napięcie, przeciążenie nie objawia się jedynie obrazkowo (sugerujące zdjęcia w internecie) w obszarze ramion, barków, głowy czy szyi. Część prosiła o masaż lub inne metody rozluźniania stóp i łydek, twarzy przed ważnym spotkaniem z klientem za pół godziny, itp. Inni utyskiwali na nadgarstki, opancerzenie klatki piersiowej i „zamykanie” ramion.
U innych był potrzebny po prostu ruch lub sesja body work z synchronizacją z oddychaniem. Czasem praca jedynie z dotykiem (rozluźniającymi uciskami).

Podczas sesji IMBW
A wykład? Cóż, np. podczas spotkań integracyjnych, szkoleniowych, warsztatów, dla firm, możesz zainteresować profilaktyką dolegliwości kręgosłupa przez 10 – 15 minut. Jednakże jeśli uzmysłowisz jak pewne napięcia, silny stres wpływają także na problemy psychosomatyczne lub zdrowotno-estetyczne budzi się całe towarzystwo.
Komentarz: Coś tam napomknął o zmarszczkach, także o jakieś pompie naczyniowo-mięśniowej i nawet o cellulicie. Bardzo ciekawie było. (…) Rzecz jasna pod tym kątem nie wykonujemy zabiegów w firmach, choć zdarzały się wyjątki.
Jest natomiast coraz więcej zainteresowanych pracą z twarzą, z uwagi na stres i intensywną pracę z ekranami (laptopy, smartfony) oraz z łydkami i stopami.
A mężczyźni? No cóż, pytają co mogą przenieść z tych fajnych przyzwyczajeń do domu. Oj mogą bardzo wiele. Proszę to zapamiętać. Wyłączyć komputer.
Artykuł poglądowy, na podstawie własnej praktyki, wieloletniej współpracy z firmami. http://www.bodyworker.pl